Jak rozpoznać swój typ cery? Zrób TEST i dowiedz się, jaki jest Twój!

Jak rozpoznać swój typ cery? Zrób TEST i dowiedz się, jaki jest Twój!

 Pierwszym krokiem do rozpoczęcia świadomej pielęgnacji Twojej skóry jest określenie jej typu. Nie wszystkie kosmetyki będą działać odpowiednio na różnych typach cery, dlatego tak ważne jest rozpoznanie Twojego rodzaju. Normalna, sucha, tłusta, trądzikowa, wrażliwa, czy może mieszana? Wydaje się skomplikowane? Wcale nie! Czytaj dalej i pozwól, że Ci pomogę! 

Na początku pokażę Ci, jakie mamy typy cery. Podstawowe rodzaje to:

1. Normalna

Jest to tak na prawdę najrzadziej spotykany typ cery. Jest zdrowa, elastyczna, dobrze ukrwiona, nie ma skłonność do zaskórników i wyprysków. Najczęściej występuje u dzieci.

2. Tłusta

Taka skóra charakteryzuje się nadmierną produkcją sebum, czyli łoju skórnego, który jest naturalnym nawilżaczem naszej buzi. Niestety nadmierna jego produkcja prowadzi do powstawania min. zaskórników, rozszerzonych porów, czy niedoskonałości. Twarz często się świeci. Do pozytywów cery tłustej należą ochrona przed niekorzystnymi czynnikami atmosferycznymi oraz spowolnienie procesów starzenia. 

3. Trądzikowa

Często w parze z cerą tłustą idzie cera trądzikowa, ponieważ to właśnie nadprodukcja sebum jest bardzo często przyczyną zapychania się ujścia gruczołów. Łój oraz martwy naskórek w połączeniu z bakteriami, mogą prowadzić do powstawania zmian ropnych. 

4. Sucha

Skóra sucha produkuje za mało niezbędnego do nawilżenia sebum. Przez to jest wrażliwa, często swędzi, piecze i jest nadmiernie przesuszona. Jest matowa, brakuje jej blasku.

 5. Mieszana  

Cera mieszana to połączenie tłustej i suchej. Błyszczenie występuje w strefie T, czyli na czole, nosie i brodzie, a na policzkach skóra jest sucha lub normalna.

 6. Wrażliwa

Tutaj rozróżniamy 3 typy: 

  1. skóra wrażliwa sucha
  2. skóra wrażliwa tłusta
  3. skóra wrażliwa naczynkowa

Skóra wrażliwa jest jedną z najbardziej wymagających ze względu na częste podrażnienia, czy reakcje alergiczne. Przy tego rodzaju cerze najlepiej unikać mocnych peelingów oraz kosmetyków, które mają w składzie alkohol.

 

Jak rozpoznać jaki mamy typ cery? Możemy wykonać prosty test.

1. Pierwszym krokiem jest umycie twarzy wodą z żelem do mycia.

2. Nie nakładamy żadnego kremu i sprawdzamy, jak skóra reaguje po myciu. Czy jest ściągnięta? Czy przetłuszczenie jest widocznie? A może buzia jest czerwona i piecze?

3. Po kilkunastu minutach jeszcze raz dokonujemy oceny stanu skóry. Czy buzia się świeci? A może jest jeszcze bardziej przesuszona i ściągnięta? Czy sebum pojawia się na całej twarzy, czy może tylko na czole, brodzie i nosie?

4. Następnie wykonujemy test chusteczki. Chusteczkę higieniczną przykładamy do twarzy i dociskamy. Sprawdźmy, czy pojawiły się tłuste plamy. Jeżeli tłusta jest cała chusteczka, mamy do czynienia ze skórą tłustą, jeśli tylko w strefie T – z mieszaną, jeśli chusteczka jest całkowicie sucha, mamy cerę normalną lub suchą.

Poprawne określenie naszego typu cery ma ogromny wpływ na sposób w jaki powinnyśmy pielęgnować naszą twarz. W kolejnych postach pokażę Wam, jakie kosmetyki będą sprawdzały się dobrze na określonych rodzajach skóry.

A jaki jest Wasz typ cery?


 

 

☆ Moje ulubione kosmetyki do makijażu ☆

☆ Moje ulubione kosmetyki do makijażu ☆

Często dostaję pytania typu: "Jakiego tuszu używasz", "Czy to są twoje rzęsy, czy sztuczne", "Co to za podkład?" itd. Stąd temat dzisiejszego wpisu. Opiszę dokładnie wszystkie kosmetyki, których używam do wykonania mojego codziennego makijażu. Oczywiście zmieniam je bardzo często i nie używam codziennie tych samych, ale najczęściej polecam i sięgam po moje sprawdzone perełki kosmetyczne. Jeśli jesteście ciekawi, jakie są moje ulubione produkty do codziennego makijażu, zapraszam do dalszej części :).





Pierwszym produktem będzie baza pod makijaż. Nie używam jej codziennie, ponieważ nie uważam, żeby był to niezbędny kosmetyk, ale jeśli już ją nakładam, jest to zazwyczaj MaybellineBaby Skin, czyli, zmniejszająca widoczność porów baza pod makijaż. Po jej aplikacji, cera jest faktycznie gładsza i miła w dotyku, a podkład na tak przygotowanej skórze bardzo dobrze, gładko się rozprowadza.


Przy wyborze mojego ulubionego podkładu miałam na prawdę duży problem. Podkładów mam kilkanaście, a pośród nich wiele, które naprawdę lubię, jednak najczęściej sięgam po Inglot HD Perfect Coverup. Zacznę od krycia, które jest mistrzowskie! Produkt nie zapycha, ani nie robi innych niespodzianek na naszej twarzy, a kryje bardzo dobrze. Nie roluje się, bardzo długo się trzyma i ma piękne lekko satynowe wykończenie. (Bardzo dobrze miesza się i blenduje z innymi podkładami.) Muszę również wspomnieć o opakowaniu, ponieważ bardzo dobrze widać ile kosmetyku jeszcze w nim zostało.




Tutaj moim ulubieńcem jest Maybelline Age Instant Rewid. Uwielbiam jego krycie i żółty odcień oraz to, że się nie utlenia na pomarańczowo, ani nie ciemnieje, bardzo dobrze blenduje się z podkładem (ładnie również wygląda nałożony solo, super dopasowuje się do odcienia skóry i praktycznie go nie widać) . Aplikator w postaci gąbeczki, również jest bardzo wygodny. Niestety mam go już na wykończeniu, ale jeśli macie szansę na jego zakup to serdecznie polecam. Myślę, że sprawdzi się szczególnie osobom z problemem cieni pod oczami.







I tutaj bezkonkurencyjnie wygrywa Catrice Camouflage Cream. Ten kosmetyk to cudo! Krycie 100%. Zakryje wszystkie niedoskonałości, uczulenia itd. Ja używam go głównie przy brwiach do ich ładnego wyrysowania. Do tego wszystkiego jest jest naprawdę tani (jak na taką jakość) - ok. 15 zł i dostaniecie go min. w Naturze.





Tutaj również miałam duży problem z wyborem, ale ostatecznie postawiłam na klasykę, czyli puder, który tak naprawdę każdy lubi i każdy poleca, czyli Mac studio fix. Jest to tak na prawdę podkład w kompakcie, ale jak dla mnie idealnie sprawdza się w roli pudru, ponieważ świetnie matowi i dodaje dodatkowe krycie (szczególnie nałożony gąbką).


Umieściłam wszystkie trzy produkty do konturowania, czyli bronzer, róż i rozświetlacz w jednym podpunkcie, ponieważ zawarte są one w jednej palecie - The Balm Voyage vol.2. Jest to paleta, w której znajduje się 9 cieni, dwa prasowane róże, dwa róże na mokro, które mogą być również błyszczykami, bronzer i rozświetlacz. Produktem, który jest u mnie nie zastąpiony to róż. Wcześniej nie używałam nigdy różu, ponieważ miałam wrażenie, że wyglądają sztucznie. Ten idealnie trafia do mnie z kolorem, ponieważ nie jest ani za ciepły, ani za zimny i tak samo jak bronzer - świetnie się blenduje.


Moim ulubionym, sprawdzonym produktem do brwi jest pomada firmy Inglot w numerze 17. Ja lubię mocno podkreślone brwi, ale nada się ona również dla osób, które wolą delikatniejszy efekt. To co lubię w tej pomadzie, to jej konsystencja, którą bardzo dobrze się pracuje i łatwość w uzyskiwaniu gradientu. Po aplikacji pomady, zawsze używam jeszcze maskary do brwi z Nyx.

Jako bazy bardzo lubię używać Paint Pot z Mac'a. Ta baza sprawia, że cienie nie "blakną", lepiej się utrzymują, oraz nie rolują się. Myślę, że ten produkt dobrze sprawdzi się posiadaczkom tłustych powiek.


Przy tym punkcie długo się zastanawiałam, ponieważ palet cieni posiadam w swojej kolekcji kosmetyków najwięcej, jednak ostatecznie mój wybór padł na Sweet Peach marki Two Faced. Jest to paleta, która idealnie sprawdza się do codziennego makijażu ze względu na odcienie róży, beży i brązów. Jeśli chodzi o cienie, marka Two Faced jest jedną z moich ulubionych. Pigmentacja i utrzymywanie się cieni są bardzo dobre. No i ten słodki zapach ❤.






Jeszcze nie znalazłam eyelinera tak łatwego w aplikacji, jak Eveline Celebrities. Polecam go szczególnie do nauki. Nie ma problemu przy wykonaniu cienkiej, jak i grubszej kreski. Jedynym minusem jest to, że czasem po kilku godzinach delikatnie się ściera, ale to nie zmienia faktu, ze pozostaje moim ulubieńcem.


Kiedy używam tej maskary bardzo często dostaję pytania co to za tusz. (Pamiętajcie, że bardzo istotne przy malowaniu rzęs jest ich wcześniejsze odpowiednie podkręcenie.) Moim ulubieńcem od kilku miesięcy jest maskara z Sephory Cinescope Maskara. Jest to produkt idealny! Świetnie wydłuża rzęsy i delikatnie pogrubia. Jest to najlepsza maskara jakiej do tej pory używałam.






To wszystkie produkty, których używam do swojego makijażu, jeżeli używałyście, któregoś z tych produktów wyraźcie w komentarzach swoją opinię na jego temat.



Pielęgnacja: Jak pozbyć się przesuszonej skóry twarzy?

Pielęgnacja: Jak pozbyć się przesuszonej skóry twarzy?

 Przesuszona cera. Coraz częściej spotykam się z tym problemem wśród wielu osób. Bardzo ciężko znaleźć jest kosmetyk, który ''załatwi'' ten problem, jednak mało osób zdaje sobie sprawę z tego, jak proste kroki pomijają w walce z suchą skórą. W dzisiejszym wpisie postaram się odpowiedzieć na pytanie skąd biorą się przesuszone miejsca na naszej twarzy, oraz podać Wam sposoby, dzięki którym pozbędziecie się tego problemu. Zapraszam!



 Zauważyłam, że przesuszenie skóry często pojawia się u osób mających problem z trądzikiem. Dlaczego? Przecież paradoksalnie cera u takich osób powinna być przetłuszczająca się, a nie sucha. Już tłumaczę w czym tkwi problem. Wiele osób walczących z trądzikiem sięga po kosmetyki matujące, co nie zawsze jest dobrym wyborem. Takie kosmetyki często zawierają w swoim składzie alkohol, który bardzo wysusza naszą skórę ( i nie tylko. Podobne działanie ma również na włosy! ). I tak przechodzimy do punktu pierwszego, czyli:

Kolejną rzeczą, którą zauważyłam u osób walczących z trądzikiem jest stosowanie mydła do mycia twarzy. Uwierzcie mi, jest to najgorsze co możecie zrobić swojej cerze. Kiedyś spotkałam się z taką odpowiedzią: ''Mydło wysusza moją skórę, a przecież trądzik spowodowany jest przez przetłuszczaniem się skóry i trzeba ją wysuszać.'' Nic bardziej mylnego! Cerę trądzikową powinno się nawilżać! Zapytacie - Dlaczego nawilżać, skoro sama w sobie jest tłusta? A to dlatego, że gdy my dostarczymy naszej skórze odpowiednie nawilżenie, nie będzie ona musiała wydzielać łoju (Łój tworzy na skórze warstwę ochronną, ale nadmierne jego wydzielanie powoduje problemy skórne.).

Następnym istotnym pytaniem, które musisz sobie zadać, to czy pijesz wystarczające ilości wody w ciągu dnia. Wiem, że pewnie słyszałaś o tym wiele, wiele razy, ale ma to istotny wpływ nie tylko na naszą skórę, ale także na kondycję włosów, paznokci, szybszy metabolizm i wiele więcej. Minimalna ilość wypitej wody w ciągu dnia powinna wynieść 2 litry. Najlepiej więcej, ponieważ 1 litr powinien przypadać na 1000 dostarczonych kalorii. Człowiek dziennie dostarcza około (najczęściej ponad) 2000 kalorii.

Ostatnim, według mnie jednym z ważniejszych kroków w walce z przesuszoną cerą jest odstawienie makijażu na okres zwalczania problemu. Najlepiej w ogóle nie używaj podkładu i pudru. Te kosmetyki dodatkowo wysuszają skórę. Wiem, że to może być trudne, jednak gwarantuję, że twoja skóra będzie Ci za tę przerwę bardzo wdzięczna.


Na koniec mam dla Was świetny przepis na maseczkę, która na pewno poprawi stan waszej cery ♡.

Maseczka na twarz. Przygotuj specjalną maseczkę z żółtek jaj, oliwy z oliwek i soku z cytryny. Do miseczki dodaj składniki w odpowiednich proporcjach – 1 żółtko jajka, 1 łyżeczka oliwy z oliwek i kilka kropli soku z cytryny. Wieczorem, przed kąpielą, nałóż maseczkę na twarz i pozostaw na około 15 minut. Jest to bardzo skuteczny domowy sposób na suchą skórę.


OBSERWUJ BLOGA


Maskara jest tworzona z rybich łusek!? 10 ciekawostek na temat tuszu do rzęs, o których nie miałaś pojęcia!

Maskara jest tworzona z rybich łusek!? 10 ciekawostek na temat tuszu do rzęs, o których nie miałaś pojęcia!

Maskara jest kosmetykiem, który jest nieodłącznym elementem makijażu. Praktycznie każda kobieta posiada w swojej kosmetyczce ten produkt. Uwydatnia on oczy i podkreśla urodę.

Początki tego produktu sięgają czasów wiktoriańskich, a z powstaniem pierwszego tuszu wiąże się niezwykle ważne dla świata beauty nazwisko - Rimmel. W dzisiejszym poście przygotowałam dla Was 10 faktów na temat maskary, o których wcześniej nie miałyście pojęcia! Jesteście ciekawe? Zapraszam do przeczytania wpisu!


1. 
Przed powstaniem prawdziwego tuszu do rzęs, kobiety eksperymentowały tworząc własne ''maskary'' z sadzy lub popiołu.

2. 
W roku 1830 Eugene Rimmel stworzył pierwszy tusz do rzęs. Kosmetyk składał się ze sproszkowanego węgla i wody, dołączona była szczoteczka do nakładania go na rzęsy. Ten rodzaj tuszu był tuszem w kamieniu. Aby go nałożyć na rzęsy trzeba było nawilżyć dołączoną szczoteczkę. I tak Rimmel wprowadził na rynek własną firmę kosmetyczną. Kosmetyk wyglądał dokładnie tak:
3. 
 W roku 1913 TL Williams stworzył dla swojej siostry Maybel bardzo podobną substancję. Cztery lata później rozpoczął sprzedaż swojego produktu, z którego zrodziła się znana nam firma Maybelline.


4. 
Pierwsza kolorowa maskara została stworzona przez markę Revlon w 1930 roku.

5. 
W roku 1957 Helena Rubinstein (Polka żydowskiego pochodzenia) wpadła na pomysł umieszczenia substancji w tubie i sprzedawanie jej w komplecie ze szczoteczką.

6. 
Odpowiedzialna za połysk tuszu do rzęs jest guanina, czyli substancja tworzona z łusek ryb.

7. 
Maskara była pierwszym wodoodpornym kosmetykiem ma rynku. Niestety pierwotnie składała się w dużej mierze z terpentyny, która silnie podrażniała oczy.

8. 
Ze wszystkich dostępnych kosmetyków maskara ma najkrótszą datę przydatności. Wysycha po ok. 3 miesiącach.
9.
Tusz zawiera rtęć! Jest to jedyny kosmetyk, w którym używanie tej substancji jest dozwolone. Bez obaw, jest to bardzo mała ilość, która nie jest w stanie nam zaszkodzić.

10. 
Pierwszy tusz w formie jakiej produkuje się je do czasów współczesnych wyprodukowała firma Revlon. Był to rok 1958, a maskara kosztowała 2 dolary.


OBSERWUJ BLOGA


Tusze do rzęs zawierają w swoim składzie guaninę, czyli substancję pochodzącą z łusek ryb. Odpowiedzialna jest ona za połysk.

Więcej na: http://www.zeberka.pl/art/12-ciekawostek-na-temat-tuszu-do-rzes-31252
Tusze do rzęs zawierają w swoim składzie guaninę, czyli substancję pochodzącą z łusek ryb. Odpowiedzialna jest ona za połysk.

Więcej na: http://www.zeberka.pl/art/12-ciekawostek-na-temat-tuszu-do-rzes-31252
Tusze do rzęs zawierają w swoim składzie guaninę, czyli substancję pochodzącą z łusek ryb. Odpowiedzialna jest ona za połysk.

Więcej na: http://www.zeberka.pl/art/12-ciekawostek-na-temat-tuszu-do-rzes-31252
☆Haul kosmetyczny z Londynu #2 - pielęgnacja☆

☆Haul kosmetyczny z Londynu #2 - pielęgnacja☆


Kilka dni temu na blogu pojawił się wpis z kolorówką, którą kupiłam w Londynie. Tak jak obiecałam, dzisiaj przychodzę do Was z haulem dotyczącym pielęgnacji. Kupiłam kilka fajnych produktów. Większość z nich już przetestowałam i mogę podzielić się z Wami swoim pierwszym wrażenie na ich temat. Jeżeli jesteście ciekawi jakie produkty pielęgnacyjne zakupiłam będąc w Londynie, zapraszam do dalszej części wpisu.
Kiedy tylko zobaczyłam tę firmę na półce w Superdrug, stwierdziłam, że muszę mieć jakiś kosmetyk tej marki. Mowa o marce kosmetycznej znanej blogerki i youtuberki - Zoelli. Po spędzeniu jakiś 15 minut przy półce z jej produktami, skusiłam się na balsam do ciała. To co urzekło mnie od razu to prześliczne opakowania produktów. Jeżeli o to chodzi, Zoe naprawdę się postarała. Przechodząc do samego kosmetyku, bardzo podoba mi się jego zapach. Jest przyjemny, delikatny, nie nachalny, jednak jeżeli chodzi o nawilżenie nie jest jakieś spektakularne. Moja skóra nie jest po nim bardziej miękka, czy bardzo nawilżona. Spodziewałam się czegoś 10 razy lepszego. Zwykły balsam do ciała.


Kolejnymi kosmetykami są produkty firmy Lush. Wybrałam chyba jedne z najbardziej kultowych produktów tej marki, czyli scrub do ust o smaku gumy balonowej oraz maskę Mask of Magnaminty. Są to moje pierwsze produkty tej marki i muszę przyznać, że byłam do nich dosyć sceptycznie nastawiona. Ale od pierwszego użycia zakochałam się w nich! Scrub nie jest tylko zwykłym peelingiem, ale zawiera olej jojoba, dzięki czemu również nawilża usta. No i ten smak haha, może nie jest to nic wielkiego, ale na pewno umila użytkowanie tego produktu. Po za tym scrub jest bardzo wydajny. Myślę, że starczy mi na naprawdę długo.


To co urzekło mnie w sklepie Lush to przemiła i bardzo pomocna obsługa. Kiedy tylko podeszłam do maski, którą miałam w planach od początku kupić, od razu podeszła do mnie pani z obsługi i wytłumaczyła, że są dwa rodzaje Mask of Magnaminty, o czym nawet nie wiedziałam. Okazało się, że jedna z nich zawiera miód, który ma działanie antybakteryjne i jest przeznaczony do cery suchej, a drugi rodzaj maski do cery tłustej. Jako, że mam cerę przetłuszczającą się, wybrałam drugą opcję. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takich efektów. Widzę, że moja cera faktycznie mniej się przetłuszcza. Maska jest też idealna na lato. Ma bardzo miły, naturalny zapach mięty. Bardzo orzeźwia i gdy nakładam ją na twarz czuję, jakby ją delikatnie ją chłodziła. Podobnie jak scrub, maska jest bardzo wydajna.


O firmie Soap&Glory słyszałam naprawdę wiele i od początku wiedziałam, że muszę mieć coś z tej firmy! Pod półką z ich kosmetykami stałam zastanawiając się tak samo długo jak przy kosmetykach Zoelli ;). Ostatecznie wybrałam chyba 'najbezpieczniejszą' opcję, czyli krem do rąk. Kupiłam go w tej mniejszej wersji, żebym mogła go mieć zawsze ze sobą w torebce. Nie spodziewałam się niczego wielkiego po kremie za niecałe 3 funty, ale bardzo pozytywnie się zaskoczyłam! To jakie mam gładkie dłonie po zastosowaniu tego kremu jest naprawdę szokujące. Kosmetyk wchłania się ekspresowo i nie pozostawia tłustej warstwy na dłoniach.


Kolejnym kosmetykiem jest również produkt z Soap&Glory. Miałam pokazać Wam go w ostatnim haulu, ponieważ jest to kosmetyk do makijażu, jednak zapomniałam o tym ;). Produkt, o którym mówię to kredka do brwi. Jeszcze muszę nauczyć się z nią pracować, ponieważ jak na razie użyłam jej raz i nie spodziewałam się, że będzie aż tak napigmentowana i brwi wyszły mi za mocne.



stroje możecie znaleźć tutaj > sexy bikini women i tutaj > bikini bandeau push up

❤ Haul kosmetyczny z Londynu #1 - kolorówka❤

❤ Haul kosmetyczny z Londynu #1 - kolorówka❤


Już długo nic nie pojawiało się na blogu. Jeśli śledzicie mnie na moim drugim blogu [TUTAJ] lub na instagramie [TUTAJ], to wiecie, że przez tydzień byłam w Londynie. Jeżeli jesteście ciekawi jak minął mi wyjazd, zapraszam na mojego drugiego bloga, na którym wkrótce pojawi się wpis z tego wyjazdu. Na Dziewczęco.pl natomiast chciałam zrobić haul. Przez długi czas zastanawiałam się czy pokazywać Wam wszystkie rzeczy, które kupiłam, a jest ich naprawdę dużo. Ostatecznie stwierdziłam, że z racji tego, że jest to blog poświęcony głównie tematyce urodowej, pokażę Wam tylko kosmetyki, ale jeśli chcecie, żebym pokazała ubrania i inne rzeczy, które kupiłam na wyjedzie, dajcie znać w komentarzu. Tego wpisu i tak na pewno będą dwie części. Dzisiejsza będzie dotyczyła kosmetyków kolorowych, a na dniach pojawi się haul z pielęgnacją. Jeśli jesteście ciekawi jakie kosmetyki kolorowe zakupiłam w Londynie, zapraszam do przeczytania wpisu :).
Podzieliłam wszystkie produkty na kategorie i pierwszą z nich będą produkty przeznaczone do makijażu oka. Pierwszym produktem, który chcę Wam pokazać jest paleta Huda Beauty Rosegold edition palette. Jest to tak naprawdę jedyny kosmetyk, który miałam w planach kupić, a cała reszta wyszła spontanicznie.


Przyznam, że za tą paletą naprawdę musiałam się nachodzić. Spędziłam cały dzień na bieganiu po Londynie i szukaniu jej. Na początku chciałam kupić ją w Sephorze, ale zapomniałam o tym, że w Anglii nie ma tego sklepu o czym uświadomiła mnie pani na Westfield, gdzie rzekomo ta Sephora miała się znajdować. Później dowiedziałam, że Huda ma swoje stoisko w Selfridges, gdzie od razu pojechałam. Niestety okazało się, że zostałam wprowadzona w błąd. Po dalszych poszukiwaniach w końcu dorwałam swoją paletę w Harrods. Użyłam jej jak na razie raz, ale moje pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne. Cienie bardzo dobrze się blendują i są niesamowicie napigmentowane! Jeżeli będziecie chcieli za jakiś czas mogę napisać dla Was recenzję tego produktu.

Osoby, które mnie znają, wiedzą, że jestem totalną paletomaniaczką! Kiedy tylko nadarzy się okazja, to kupuję jakąś nową paletę cieni. Zdecydowanie jest to mój ulubiony typ produktów kosmetycznych. Pewnie nie zdziwi Was to, że kolejną rzeczą w tym haulu będzie właśnie paleta cieni. Tym razem postawiłam na firmę the Balm. 



Jest to mój pierwszy produkt tej marki. Którąś z ich palet chciałam kupić w Polsce, ale nie mogłam się zdecydować. Myślałam nad którąś z serii Meet Matt(e), Nude Tude lub Balm Voyage. Ostatecznie w Polsce nie zakupiłam żadnej z nich, ale będąc w TK Max w Londynie zauważyłam na półce paletę Balm Voyage. Nie była w żaden sposób uszkodzona (jak to zazwyczaj w tym sklepie bywa), oryginalnie zapakowana w folię, a do tego prawie o połowę tańsza niż normalnie! Nie wahałam się i od razu ją kupiłam! Teraz używam jej codziennie i bardzo się z nią polubiłam. Jest bardzo praktyczna ponieważ zawiera 9 cieni, bronzer, rozświetlacz, 2 róże prasowane oraz 2 błyszczyki, które mogą również służyć jako róże na mokro. Na pewno zrobię osobną recenzję tej palety, ponieważ mogłabym o niej już na prawdę wiele powiedzieć.


Od dłuższego czasu poszukiwałam dobrej bazy pod cienie. Wcześniej używałam kamuflażu z catrice, który całkiem dobrze sprawdzał się w tej roli, jednak myślałam o zakupieniu czegoś z wyższej półki. Będąc w sklepie Mac wpadł mi w oko już dosyć rozsławiony Paint Pot, który oficjalnie jest cieniem w kremie, ale przez wiele osób używany jest jako baza. Widziałam go w kilku filmach Jeffree Star i innych youtuberów i stwierdziłam, że zaryzykuję i kupię ten produkt. Okazał się strzałem w 10! Użyłam go dopiero kilka razy, ale jest to dokładnie taki efekt jakiego szukałam (Dla zainteresowanych jest to odcień Soft Orche). Przede wszystkim świetnie utrzymuje cienie w miejscu i sprawia, że po całym dniu wyglądają one identycznie jak wyglądały zaraz po wykonaniu makijażu. Jeżeli zastanawiacie się nad zakupieniem tego produktu, serdecznie polecam!

Pierwszą rzeczą w tej kategorii będzie baza, o której naprawdę wiele dobrego się nasłuchałam. Jest to baza Baby Skin marki Maybelline. Pomadki z tej serii są dostępne w Polsce, ale niestety baza oraz róże możemy kupić jedynie za granicą. Jak tylko zobaczyłam ten produkt w Superdrug, stwierdziłam, że muszę go mieć! Co mogę o nim jak na razie powiedzieć? Jest to dobry produkt, ale po tych wszystkich wychwalających recenzjach spodziewałam się czegoś lepszego. Jak macie taką możliwość, jest warta wypróbowania, jednak jeżeli nie macie dostępu do tej bazy, identyczny efekt daje Golden Rose Mattifying&Pore Minimising Make-Up Primer, która jest bez problemu do dostania w Polsce.


O zakupie tego pudru rozmyślałam już dłuższy czas, a że właśnie kończy mi się mój obecny puder z NYX, postanowiłam kupić ten. Jest to mianowicie Mac Studio Fix. Myślę, że większość z Was o nim słyszała, bo jest to jeden z najbardziej kultowych produktów marki Mac.


 Produkt jest bardzo fajnie napigmentowany. Lubię go nakładać pod oczy mokrym beauty blenderem, dzięki czemu pigment jest jeszcze mocniejszy. To co bardzo podoba mi się w tym produkcie, to jego wykończenie. Jest całkowicie matowe, ale nie wygląda to sztucznie, wręcz przeciwnie - bardzo dobrze. (Dla zainteresowanych, jest to ocień NC15)Myślę, że na lato sprawdzi się super nawet nałożony bez żadnej bazy, bo tak jak mówiłam pigmentacja jest całkiem ok. Na pewno nie będzie to duże krycie, ale zawsze warto coś delikatnego na tej buzi mieć ;).


Następny jest nie typowy kosmetyk, a beauty blender. Ten kupiłam w TK Max. Moja wcześniejsza gąbeczka do makijażu miała już jakieś pół roku i stwierdziłam, że najwyższy czas ją wymienić. Od zawsze byłam fanką tych gąbek i również przy tej moje zdanie o nich się nie zmieniło. Fajnie pęcznieje pod wpływem wody, jest mięciutka i naprawdę super rozprowadza się nią podkład, czy blenduje kosmetyki na mokro. Warto wspomnieć, że bardzo łatwo ją domyć z kosmetyków i nie zostają na niej plamy.

Ostatnim kosmetykiem w dzisiejszym haulu będzie korektor. Podobnie jak baza Baby Skin, jest to produkt firmy Maybelline również niedostępny w Polsce. Używam go odkąd wróciłam z Londynu i jestem zakochana w tym produkcie! Ma świetne krycie i bardzo wygodny aplikator. No i oczywiście ten odcień! Jest to najjaśniejszy ze wszystkich, także idealny dla mnie, ale co najważniejsze - ma widoczne żółte tony, czyli coś czego szukałam od dawna! Nawet jeżeli jakiś korektor w opakowaniu wydawał się mieć żółte tony, na twarzy zawsze się utleniał i wpadał w róż lub stawał się neutralny. Jest to pierwszy korektor, który znalazłam w idealnym odcieniu dla mnie.



Pod koniec tego haulu chciałabym pokazać Wam nie kosmetyk, a koszulkę, którą niedawno zamówiłam na stronce Zaful. Bardzo mi się ona podoba i stwierdziłam, że warto będzie Wam ją pokazać w jakimś wpisie. Jest w moim ulubionym - szarym kolorze i ma minimalistyczny nadruk 'babes'. Odkąd do mnie przyszła praktycznie co klika dni ją ubieram. Jest bardzo wygodna i ładnie leży. Idealna na lato! Niżej możecie zobaczyć jak wygląda. Jeżeli jesteście zinteresowani, to taki cudny top możecie znaleźć tutaj.


Pamiętajcie, że za kilka dni pojawi się druga część haulu, a jeśli zainteresowałby Was haul ubraniowy to dajcie znać w komentarzach. Na koniec zaproszę Was jeszcze do obserwacji blaga, żeby być na bieżąco ze wszystkimi postami! Pod spodem dodałam jeszcze linki do mojego drogiego bloga oraz instagrama, na które również serdecznie Was zapraszam!


Copyright © 2014 Dziewczęco.pl , Blogger